poniedziałek, 21 marca 2011

Rainer Maria Rilke "Wiosna wróciła. Jak dziecko ze szkoły"

Helmut Westhoff, portret poety

Wiersz o wiośnie wydawał się obowiązkowy. Przewaliłem wszystkie regały i wybrałem jednen z Sonetów do Orfeusza (z części pierszej).

XXI

Wiosna wróciła. Jak dziecko ze szkoły,
co umie wiersze, jest ziemie znów młoda,
dużo, o, dużo wierszy... Za mozoły
długiej nauki – nagroda.

Mistrz był surowy. Myśmy umieli
biel w brodzie starca. Dziś, jak się zowie
błękit i jakie imię ma zieleń,
możemy pytać: Odpowie! odpowie!

Masz wolne, ziemio, pełna wesela,
ścigał się z dziećmi. Nam się zachciewa
schwytać cię, ziemio. Najweselsze schwyta.

Och, lekcja twego nauczyciela
wydrukowana w korzeniach, ryta
w pniach długich, ciężkich: śpiewa ją, śpiewa.

Mieczysław Jastrun

niedziela, 13 marca 2011

Jean-Pierre Faye "przyjaciółko która jesteś innym mną"


Jean-Pierre Faye (ur. 1925) to francuski filozof, poeta, prozaik i eseista, założyciel pisma „Change”, twórca Collège International de Philosophie.

Ten lingwistyczny erotyk (w oryginale amie qui êtes mon autre) to jeden z wierszy z tomu Le Livre du vrai (Księga prawdy) z 1998 roku, który został napisany po utracie ukochanej, Mitsou Ronat.

przyjaciółko która jesteś innym mną
szeptem bądź imię twoje
przyjdź oddech twój
niech się spełni pożądanie twoich warg i ud
twoje ciało nocne i dzienne
daj mi dzisiaj
przyjmij zaklęcia moje tak jak twoje własne
są przeze mnie zaklinane
i wtrąć nas jedno w drugie
lecz dzięki tęsknocie
wybaw nas od tęsknoty
niech tak się stanie

Krystyna Rodowska

K. Rodowska, Na szali znaków. Czternastu poetów francuskich, Wrocław 2007.

środa, 9 marca 2011

Andrzej Sosnowski "Pomona i Wertumnus"

Ferdinand Bol, Vertumnus and Pomona

"Pantum, forma malajska (pantun), w literaturze malajskiej znany jest od XV stulecia, posiada jednak znacznie dłuższą historię, tyle że niepiśmienną, głównie ludową, świąteczną i obrzędową. (...) Bardzo prosta reguła polega na tym, że druga i czwarta linijka każdej strofy powracają jako pierwsza i trzecia linijka strofy następnej. (...) Pantum jest narkotyczny, pantum pochłania i paraliżuje. Pochłania, ponieważ każdy kolejny wers ciągnie autora za rękę.”
A. Sosnowski, stąd

„Wtedy właśnie można dojść do tego językowego przesunięcia, można się znaleźć w zupełnie nieoczekiwanych rejonach, ponieważ język pod rygorem zaczyna w pewnej chwili pracować na swój własny rachunek.”
A.Sosnowski, Trop w trop, Wrocław 2010, s. 44.

„W Sezonie na Helu pojawia się pantum pod tytułem Pomona i Wertumnus, forma akcentująca mechaniczność i repetytywność języka, a zatem to wszystko, co język potrafi „sam” zrobić, na swój sposób, sposób, w jaki nami gra i nas wypowiada. Interesuje mnie takie podążanie za „furią” języka i pokazywanie, w jaki sposób pewnego rodzaju „zawiązek” słowny sam się napędza i jakie są tego efekty artystyczne”
Tamże, s. 77.

Pomona i Wertumnus


Swawolne witraże i lubieżne freski,
żelazne powoje w parterowych oknach –
nie myśl Pomono, żem zmyślił ten świat
i przęsła twoich marzeń, Wertumnusie.

Żelazne powoje w parterowych oknach
mówią, że miasto okupują dzieci.
I przęsła twoich marzeń, Wertumnusie
są jak uśmiech miasta na końcu ulicy.

Mówią, że miasto okupują dzieci.
Losy tych dzieci nie budzą ciekawości.
Są jak uśmiech miasta na końcu ulicy
w godzinie czarnej od wielkiego słońca.

Losy tych dzieci nie budzą ciekawości.
Dzieci tych dzieci chyba już nie będzie
w godzinie czarnej od wielkiego słońca
kiedy czas zrobi salto i zapadnie noc.

Dzieci tych dzieci chyba już nie będzie
po końcu historii na barwnej planecie
kiedy czas zrobi salto i zapadnie noc
i wzejdą frywolne gry w noktowizorach.

Po końcu historii na barwnej planecie
tak dokładnie zobaczą iglicę katedry
i wzejdą frywolne gry w noktowizorach
w cieniu strzykawki na ścianie tunelu.

Tak dokładnie zobaczą iglicę katedry,
swawolne witraże i lubieżne freski
w cieniu strzykawki na ścianie tunelu.
Nie myśl Pomono, żem zmyślił ten świat.

sobota, 5 marca 2011

John Berryman "Raz na sercu Henry'ego usiadła rzecz"


Ciągnąc za Pasewiczem, jedna z legendarnych Dream Songs (pierwsze wydanie z 77 kawałkami wyszło w 1964 roku).
John Berryman (1914-1972) jest uważany za najważniejszego, obok Roberta Lowella, przedstawiciela amerykańskiej confessional poetry. Jednak poza sukcesami na gruncie poezji i w życiu zawodowym (był cenionym literaturoznawcą), jego życie osobiste stanowiło pasmo porażek: trzy nieudane małżeństwa, depresja, alkoholizm, w końcu popełnił samobójstwo (podobnie jak jego ojciec, gdy Berryman był dzieciakiem).

29

Raz na sercu Henry’ego usiadła rzecz
tak ciężka, że nawet gdyby miał sto lat
albo i więcej cały czas szlochać i w ogóle nie spać,
rachunku by nie wyrównał.
Znów wiecznie skądś dobiega go
jakiś kaszelek, zapach, kurantów dźwięk.

Jest jeszcze jedna rzecz, co chodzi mu po głowie –
jak groźna twarz ze Sieny, z której i tysiąc lat
nie zetrze rysów niemej reprymendy. A on upiornie,
z otwartym okiem, skupia się, na ślepo.
Wszystkie dzwony mówią: za późno. Szkoda tu łez;
myślenia.

Lecz nigdy, chociaż gotów był tak myśleć, Henry
nikogo nie wykończył a ją ćwiartuje na kawałki
ani nie ukrył, gdzie można by je znaleźć.
To wie: policzył wszystkich, i nikogo nie brak.
Często, o świcie, sprawdza, czy są wszyscy.
Nigdy nikogo nie brak.

Piotr Sommer